Relacja z jesiennej wyprawy w Słowacki Raj

W pierwszy jesienny weekend grupa entuzjastów chodzenia po górach pod przewodnictwem kol. Zbigniewa Ogrodowskiego wyruszyła na południe. Cel to odkrywanie uroków natury Parku Narodowego w Słowackim Raju.

Autobus rozpoczął bieg w Sokołowie Podlaskim, zbierając po drodze uczestników. Pełen skład został dopełniony w Warszawie. Grupa w tradycyjnym deszczu i dobrym humorze dotarła do Jędrzejowa, gdzie było przewidziane pierwsze zwiedzanie – Muzeum Zegarów Słonecznych im. Przypkowskich. Obiekt ten to dwie wiekowe kamienice w samym centrum miasta, gdzie Feliks Przypkowski i Tadeusz rzypkowski (ojciec i syn) zgromadzili imponujące zbiory zegarów, w tym głownie zegarów słonecznych. Ekspozycja obejmuje też wyposażenie domu rodziny Przypkowskich oraz różne wystawy czasowe, we wrześniu były to exlibrisy.  

Po zwiedzaniu i obiedzie ekipa dojechała do Piwnicznej Zdroju.  Dom Wczasowy Stefanka (znany z wcześniejszych pobytów) był bazą pobytową. Część pokoi pamiętała nasze wizyty, część nieco odmieniona po małym remoncie. Po zakwaterowaniu i obiadokolacji odbyła się impreza integracyjna przy muzyce. 

Dzień drugi – śniadanie i pobranie suchego prowiantu, a następnie w tradycyjnym lekkim deszczu autobus powiózł grupę na Słowację. Początek trasy pieszej w miejscowości Hrabusice - Pila, dla zachęty deszcz przestał padać. Początkowo szlakiem zielonym, później żółtym rozpoczęła się wspinaczka w dolinie potoku Pilanka (Biała Dolina, Stredne Piecky). Szlak jednokierunkowy z licznymi ułatwieniami w postaci drewnianych podestów, metalowych stopni w skałach czy wysokich drabin. Po drodze było także kilka wodospadów. W butach niektórych radośnie chlupotała woda. W trudnych miejscach na trasie uczestnicy wspierali się w pokonywaniu przeszkód. Po dotarciu na najwyższy punkt trasy pogoda pokazała, że jest nieprzewidywalna. Rozpoczęła się około dwugodzinna ulewa, by oprócz butów wypełnić wodą resztę wyposażenia. W padającym deszczu sznurek turystów przemieszczał się po grzbiecie Maly Krysel, a następnie czerwonym szlakiem zszedł do parkingu w Hrabusicach. Tu czekał autobus. Przemoczona ale pod wrażeniem ciekawej trasy grupa wracała do Piwnicznej. Po posiłku wielkie suszenie i oglądanie meczu siatkówki w TV.

Dzień trzeci – śniadanie i pobranie suchego prowiantu. Grupa bez kilku niedosuszonych uczestników ruszyła na spotkanie z najbardziej znaną  atrakcją Słowackiego Raju – doliną Sucha Bela. Tym razem ciemne chmury nie pozbyły się nadmiaru wody, było dość ciepło ale bez deszczu. Po  drodze można było podziwiać zarysy Tatr Bielskich. Wycieczka piesza rozpoczęła się w Hrabusicach – Podlesok, jednokierunkowym szlakiem zielonym. Nazwa doliny to satyra – szlak prowadzi doliną potoku o nazwie Sucha Bela, gdzie po wczorajszym deszczu nie było kawałka suchego lądu. Wędrówka pod górę to wybór kolejnych kamieni ledwie wystających z rwącej wody lub droga po ułatwieniach – drewniane pomosty czy schodki, drabiny czy szeregi metalowych stupaczek. Pogodny dzień w górach to zdecydowanie większy ruch na szlakach. Przy drabinach i innych trudnych miejscach tworzyły się małe zatory. Odcinek trudny fizycznie ale bardzo malowniczy. Ponownie na trasie był  grzbiet Maly Krysel, natomiast zejście do parkingu wiodło poprzez polanę Klastorisko z ruinami klasztoru z XIV w. oraz schroniskiem turystycznym. Po obiadokolacji spotkanie towarzyskie w świetlicy. 

Dzień czwarty - śniadanie i pobranie suchego prowiantu. Tym razem cel marszu to przełom rzeki Hornad przez północną część masywu Słowackiego Raju. Pogoda całkiem odmienna - ciepło i słonecznie. Początek trasy przystanek autobusowy Betlanovce, początkowo szlakiem zielonym, później długo niebieskim. Ścieżka wzdłuż rzeki biegnie trochę po skałach, trochę po błocie. Jest kilka mocno eksponowanych odcinków po stupaczkach na odkrytych pionowych urwiskach nad rwąca rzeką. Tu koniecznie trzeba się trzymać łańcuchów. Atrakcją są także wiszące mosty, po których szlak przeprowadzał grupę na drugą stronę wąwozu. Lekko zróżnicowana wysokościowo trasa szlakiem niebieskim zmienia się w ciężkie podejście na szlaku żółtym. Mocno zmęczona grupa dociera na łąkę Pri Tomasovskom vyhlade. Tu otwiera się rozległy widok na dolinę rzeki Brusznik i okoliczne miejscowości. Na północnym zachodzie znów pięknie widać Tatry Bielskie. Do autobusu w Spsskich Tomasovcach zostało 2,5 km lokalną drogą. W powrotnej trasie ostatnie zakupy słowackich specjałów w sklepie przy granicy. Wieczorem ognisko z zabawą taneczną z udziałem wszystkich wytrwałych turystów.    

Powrót – po śniadaniu opuszczamy Dom Wczasowy, dodatkowy przystanek na zakupy produktów regionalnych na rynku w Piwnicznej. Na trasie było także zwiedzanie renesansowego rynku z ratuszem w Tarnowie oraz konieczne przerwy i obiad w okolicach Buska Zdroju. Autobus wieczorem dojechał do punktu początkowego w Sokołowie Podlaskim sukcesywnie zostawiając w wybranych miejscach trasy kolejnych uczestników. Po wadze bagażu i uśmiechu na twarzach wysiadających można było wnioskować, że górska ekspedycja się udała.

Uczestnicy serdecznie dziękują kol. Zbyszkowi za prawdziwie profesjonalne przygotowanie wycieczki i zapewnienie jej sprawnej realizacji.

Do zobaczenia na kolejnej wyprawie.

Autor: Z.O. i K.F.